Naciąganie na artykuły szkolne i pomoc dla szkół (atlasy, przybory itp.)

Z tematem spotykałem się już wcześniej ale jakoś nie pisałem o tym bo myślałem, że wszyscy dobrze znają mechanizmy jakimi kierują się dzwoniący i proszący o wsparcie dla szkół. Okazuje się jednak, że zarządzający w firmach dają się nabrać i z litości dla "biednych istot jakimi są uczniowie" przystają na to, co oferują telemarketerzy. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że dzwoniący podają dane dyrektorów szkół, którzy ponoć proszą o wsparcie. A więc proces "pomagania" firm telemarketingowych odbywa się w następujący sposób:

• Dzwoni pani (lub pan, ale zdarzyło się to tylko raz) do firmy i mówi, że jest taka AKCJA, w które, zbiera się pieniądze na potrzeby uczniów w szkole. I tutaj wymienia na co "zbierane" są pieniądze (atlasy, mapy, przybory, książki).
• Następnie, jeśli firma się zgodzi, pocztą wysłana jest faktura na kwotę, jaką firma jest w stanie przekazać, a następnie opłacić.
• Firma telemarketingowa, która atlas kupiła za powiedzmy 7 zł, ustala, że w ich firmie ten atlas kosztuje 200 zł tak więc za kwotę (przykładowo) 1000 zł przekazuje 5 atlasów.
• Zysk dla firmy telemarketingowej: 7 x 5 = 35 zł ; 1000 - 35 = 965 zł.

Jeszcze żeby było mało, kiedyś dzwonił telemarketer w starszym już wieku i mówił coś w stylu: "Wie pan, dzieciakom trzeba pomóc nie. Ile jest pan w stanie przekazać, przecież dla pana firmy to praktycznie nic nie znaczy".
Inna sytuacja: dzwoni pani i kręci swoją regułkę o pomocy dla dzieciaków na co ja odpowiadam:
Ok, która to szkoła? To ja tam podjadę i zakupię im te atlasy?
Na co pani odpowiada, że nie bo proces jest taki, że oni wystawiają fakturę po czym listonosz ją dostarcza, a ja ją opłacam...
Moje pytanie brzmi: jak długi czas w Polsce będzie możliwość naciągania innych pod pozorem POMOCY tym niewinnym, biednym, potrzebującym...
Bądźcie czujni, reagujcie jeśli dzwonią również do Waszych firm.
DaBeR

---